Jesteśmy jak nasi starzy
Mówiłeś, że masz na nich haka
Dziś patrzę na nasze wędki
Bracie
To my daliśmy się złapać
Słabo
Mówią,
że w gwiazdach się kryje nasz los A życie to wielka loteria
A jednak słyszę w głowie cichy głos Że ja tu kręcę ten serial
I chociaż się obieram z warstw do
naga Wciąż noszę łańcuch ten sam DNA
Jestem taka jak obiecywałam, że nigdy nie będę
Jesteś taki jak obiecywałeś,
że nigdy nie będziesz
Nie wiem,
czy warto się jeszcze szarpać i wydzierać bracie gębę
Wiernie powtarzam,
jakby tresowana każdy błąd za błędem
Błędem,
błędem,
błędem
Codzienna walka jak w klatce Z tym,
co dostałam po matce
Mogę z programem się szarpać,
aż zasnę A rano go spotkam przy kawce
W pracy zmieniłam pasję Tak,
że mam zawsze wakacje
Więc o co chodzi w tej gadce?
Że mam pamiętać o balansie
O zdrowiu mówię dostadnie Każdego coś kiedyś dopadnie
Ja z poziomu pacjent zrobiłam upgrade Mogę prowadzić poradnie
Widzę jak plamy na słońcu Twoje schematy po łońcu
Ile przełamać zdołamy?
Co się okaże na końcu?
Jestem taka jak obiecywałam, że nigdy nie będę
Jesteś taka jak obiecywałeś,
że nigdy nie będziesz
Nie wiem,
czy warto się jeszcze szarpać i wydzierać bracie gębę
Wiernie powtarzam,
jakby tresowana każdy błąd za błędem
Jestem taka jak obiecywałam, że nigdy nie będę
Jesteś taka jak obiecywałaś,
że nigdy nie będziesz
Nie wiem,
czy warto się jeszcze szarpać i wydzierać bracie gębę
Wiernie powtarzam,
jakby tresowana każdy błąd za błędem
Stworzyliśmy nasze własne sakramenty
Żeby na nich móc położyć fundamenty
I wznieśliśmy na nich ścianę naszej twierdzy
Pośród których popełniłem własne błędu