Za krew.
Krew za krew Polski.
Za krew.
Trzecią już łap ziome, płytę od Dicksonu.
Nasza muza dziś poleci z wielu okien domu.
To kolejna płyta, Dicks ekipa wita.
Z południa Warszawy, grupa przyjaźni elita.
Dalej na ulicach jest,
krew za krew prawdziwa treść.
Broga ty w nas nie chcesz mieć,
w porę za 10 pięść.
Jedno proste hasło lecz już wiesz o czym mowa.
Każdy za każdego, to nie pusty slogan.
To nie puste słowa,
że za ziomkiem skoczę w ogień.
Nie pytaj co zrobię, nie pytaj o metodę.
Te momenty zrobię, gdy oliwa sprawiedliwa.
Prosta będzie półka, nie będę oszukiwał.
Tyle lat ta jedność łączy nas, jestem w szoku.
W najgorszych momentach jesteście przy mym boku.
W tych gorszych momentach i ja też będę z wami.
Zaświadczam o przyjaźni, nie tylko wersami.
To nie słodkie pierdolenie, a męskie przyjaźnie.
I dlatego właśnie tyle lat to nie gaśnie.
I dlatego właśnie, mimo zmian w tym składzie.
Od zawsze na zawsze, jedziemy z tym razem.
Pokaż mi drugą ekipę,
która od lat tylu,
mimo lat strat,
wrac,
sam już nie wiem ilu.
Trzyma się tu mocno,
wspiera się nawzajem,
krew za krew,
pięć za pięć,
ta.
Jedziemy z tym dalej,
pokaż mi drugą ekipę,
która przez te lata,
wspiera swego brata,
jak w dziewięćdziesiątych latach.
Pokaż mi swą bandę,
wierzę w was z mało lat,
że po tylu latach,
tu na tych rejonach,
jeden nas uzdoła,
spełni swe marzenia.
Mimo,
że to nimi karmi się ta ziemia,
mimo,
że z nas lepiej,
nie brać tu przykładu gazetka,
krew za krew,
LODX dla przyjaciół,
ej.
Krew za krew, gazetka.
Wiesz to dobrze dzieciak,
to Dixonów trzecia płyta.
Krew za krew, gazetka.
Słyszysz na podgórkach, z okien i ulicach.
Krew za krew, gazetka.
Od tych nastu lat, tu na twoich głośnikach.
Krew za krew, gazetka.
Polska, Warszawa, URS-em oka.
Słuchaj,
zaciskam palce w pięść,
bo nie ma co się trzęść,
kto stąd jest,
ten to wie,
oko w oko.
Krew za krew,
brew opada,
tętno skacze,
jak płaczesz,
zmów,
wpaczysz,
nie patrz wsać,
głowę w piasek,
jebać strach.
Ja za bratem,
kto ma polot,
gasi ego wrogom,
brat,
powiedz mu to słowo,
karki złamiemy gnojom,
każdy z nas warto slokom.
Nie na wiatr,
puste słowa,
tyle lat razem,
zobacz ramię w ramię,
pięść,
pięść,
dzień w dzień.
Krew za krew,
Dixon,
trzy siedem,
siła,
ekipa,
muzyka,
przyjaźń,
ulica,
liry,
kahałas,
rap na rewiry dla was.
Rap na rewiry,
rap ciągle szczery,
rymy,
rozkminy,
sto procent przeżyć.
Był lot,
o znz,
teraz trzecia część,
masz to posłuchaj więc,
co leci prosto serc,
choć było kilka z pięć.
Kto mi pomógł,
dobrze wiem,
wiem kto ze mną jest,
Dyksiu siedem,
krew za krew.
Trzecia płyta,
ale życie wciąż to samo,
bracie,
jedna krew płynie w żyłach,
tu gdzie stres,
co godzina,
widz rodzina ciągle żywa,
nie zabije nas nic.
Dziś już wiem,
kto jest kim,
bo pamiętam tamte dni,
przejechałem się nie raz i nie raz się przejadę,
dalej lecę,
robię swoje,
poznałem miłość i zdradę na okłady.
Chuj kładę,
bo i tak damy radę,
pokaż mi drugi skład,
co tu gra już dekadę,
do na całe życie lot i kłopotów sporo,
dużo budy,
awantury wieczorową porą.
Krew tu lała się za krew,
solo albo trzech na trzech,
działo się w chuj z pięć i nie jeden grze,
tak jak już nas omija krew,
bozuje się w żyłach,
ciśnienie do góry skacze,
nic nie pomaga,
pacież.
Pamiętaj bracie,
to samo sedno,
szanuj swą ekipę,
bo kolory szybko bledną.
Krew za krew,
KZK! Wiesz to dobrze dzieciak,
to Dicksonów trzecia płyta.
Krew za krew,
KZK! Słyszysz na podgórkach,
z okien i ulicach.
Krew za krew,
KZK! Od tych nastu lat tu,
na twoich głośnikach.
Krew za krew, KZK! Polska, Warszawa, URS-MOKA!