Skąpany w deszczu, przemierzam brok
Targany wiatrem, pogubiłem drogę już
I choć na zewnątrz potworny mróz
Zacieram ręce, robię co mogę znów
Wpadam w ten gruch, kolejny ruch
Przekraczam próg następnych drzwi i cóż
To jest mój ból, rozniosę wpół
Wszystkich chcą, chcą zabrać mimo
Lodz, lodz
Wolność
Zamykam oczy i Cię czuję
Wolność
Nie chcę słuchać już,
że mi nie wolno Jak tlenu Ciebie potrzebuję,
żeby wniosło mnie Bez Ciebie tracę swoją ostrość
Wolność Zamykam oczy i Cię czuję
Wolność Nie chcę słuchać już, że mi nie wolno
Jak tlenu Ciebie potrzebuję,
żeby wniosło mnie Bez Ciebie tracę swoją ostrość
Wrzucali mi piach w oczy,
nic już mnie nie zaskoczy
Chodzę sam po nocy i szukam słów,
gdy patrzę w swoje oczy jeszcze widzę głód
Chcieli skrępować mi ręce,
bo ja chciałem więcej Biorę los w zalejce,
nie chcę więcej stać w kolejce
Chyba znalazłem tu miejsce,
skończa się pić, gdy moje serce
Wolność Zamykam oczy i Cię czuję Wolność Nie chcę słuchać już,
że mi nie wolno Jak tlenu Ciebie potrzebuję,
żeby wniosło mnie Bez Ciebie tracę swoją ostrość
Wolność Zamykam oczy i Cię czuję
Wolność Nie chcę słuchać już, że mi nie wolno
Jak tlenu Ciebie potrzebuję,
żeby wniosło mnie Bez Ciebie tracę swoją ostrość